piątek, 26 kwietnia 2013

Dzień 80 – 26.04.2013



godzina 10.30  – mieszkanie
            – Naprawiłem komputer – pochwalił się Kajetan.
– To świetnie, gratuluje.
– Muszę tylko jeszcze kupić jakiś tam kabelek, bo póki co odpalam komputer śrubokrętem.
– Haha, chciałbym to zobaczyć – odparłem. – Będę się zbierał, jadę do galerii. Chcę pooglądać ciuchy i buty.
– Też tam niedługo jadę. Może kupie jakąś koszulkę, czy coś takiego – opowiedział Kajetan.
– Okej, to daj znać jak będziesz na miejscu i pochodzimy razem.
            Szybko przebrałem się w oliwkowe spodnie, białą koszulkę i czarne adidasy. Zdjąłem okulary, założyłem szkła kontaktowe. Dosłownie wybiegłem z mieszkania. Nie chciałem, żeby uciekł mi autobus.

godzina 12.00  – galeria
            Generalnie lubię robić zakupy. Wyjątek stanowi kupowanie butów. Zawsze mam ten sam problem: sam nie wiem jakie buty chciałbym mieć, żadne mi się nie podobają, a jeśli już podobają to nie ma ich w moim rozmiarze. Dzisiejszy dzień nie stanowi wyjątku. Przeszedłem już wszystkie obuwnicze sklepy i właściwie nic nie przyciągnęło mojej uwagi. Muszę niedługo kupić nowe buty, bo poprzednie nie są w najlepszym stanie!

godzina 13.00 
            Kajetan twierdzi, że będzie dopiero koło czternastej. Nie wiem czy o tej godzinie nie będę już w drodze do domu, ale zobaczymy. Postanowiłem pooglądać jeansy. Nową parą spodni też bym nie pogardził. Przechodziłem obok sklepu, w którym teraz pracuje Przemek, a przynajmniej tak powiedział podczas wczorajszego przypadkowego spotkania.
– Hej Przemek – przywitałem się.
– O siema! – odpowiedział stojąc przy przebieralni. – Masz może chwilę? Za kilka minut zaczynam przerwę i idę coś zjeść.
– Pewnie, mogę iść z tobą – zgodziłem się.
           

godzina 13.15
            Siedzimy w części restauracyjnej miejscowej galerii. Przemek zamówił sobie rosół i jakiś makaron w chińskiej knajpie. Swoją drogą, co wspólnego z Chinami ma rosół? Ja nic nie zamawiałem, kompletnie nie jestem głodny.
– Gadałeś wczoraj z Dominikiem? – spytał.
– No co ty. Przecież mówiłem ci, że nie gadałem z nim od lutego. Czemu pytasz?
– Napisał mi wczoraj esemesa w stylu „fajnie, że masz mnie w dupie”.
– Nie mam z tym nic wspólnego! – mówiłem przypominając sobie jak wczoraj Przemek powiedział, że ma już gdzieś Dominika. Widocznie pomyślał, że wspomniałem mu coś na ten temat, a to przecież całkowita nieprawda.
– W takim razie nie wiem co go naszło.
– Może był pijany, wtedy pisze i mówi różne rzeczy – dodałem.
– Kto go tam wie. On teraz wyżej sra, niż dupę ma. Okropnie się zmienił.
– Tak, jest kimś całkiem innym. Nie lubię go takiego, z resztą powiedziałem mu o tym.
– On w ogóle jest jeszcze z Karolem? – spytał Przemek.
– Wydaje mi się, że nie, ale to tylko moje domysły – odparłem pomijając fakt, iż jak na moje oko Dominik spotyka się z Piotrkiem.
– Karol do mnie ostatnio pisał i tak mówił, jakby nie widział Dominika równie długo co my.
– Bardzo możliwe. Ja i tak nigdy nie rozumiałem jak Karol mógł akceptować to wszystko co robił Dominik…
– On chyba o tym nie wiedział.
– Musiałby być wyjątkowo głupi – oceniłem. – Szybciej uwierzę, że udawał nic nie wiedzącego.
– Dominik ma bardzo pojemne serce. Może znalazł nową miłość życia. Starczy na jakieś dwa miesiące.
– Dobrze to ująłeś.
– Powinien wziąć udział w jakimś konkursie piękności. Mógłby z ręką na sercu opowiadać, że kocha wszystkich…
– Coś o tym wiemy – zaśmiałem się. – Dodałby do tego, że pragnie pokoju na świecie i wygrana byłaby pewniakiem.
– A z kim wczoraj byłeś? Jakaś randka? – zmienił temat Przemek.
– Co? Nie! To mój kumpel z uczelni! Ja ostatnio jakoś nie chodzę na randki.
– Podobnie jak ja.

godzina 17.15 – autobus
            Skończyłem rozmowę z Przemkiem i uznałem, że wracam do domu. Wyszedłem z galerii i spotkałem Kajetana. Uznałem więc, że mogę jeszcze chwilę zostać. Dołączyła do nas także Alicja, która nie dotarła na uczelnie, ponieważ pociąg nie raczył przyjechać na czas. Pochodziliśmy chwilę po sklepach, potem poszliśmy coś zjeść. Właściwie tylko Kajetan jadł jakiś posiłek, ja i Alicja poprzestaliśmy na pustych kaloriach pod postacią lodów. Następnie zrobiliśmy wycieczkę po okolicznych sklepach elektrycznych. Nie udało się jednak znaleźć kabelka, który potrzebuje Kajetan. Spotkałem po drodze znajomą z praktyk studenckich. Obiecałem, że w najbliższy poniedziałek odwiedzę ją w pracy. Nawet nie wiem kiedy minął czas między czternastą, a siedemnastą, ale muszę już wracać do domu.

Podsumowania dnia: Sympatyczne spotkania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz