godzina 10.15 – sklep
Jest
strasznie! Na dworze sypie śniegiem nawet bardziej niż w środku zimy. Co to za
wiosna jest, ja się pytam? Kupię tylko pieczywo na dzisiaj i na jutrzejszy
poranek i wracam do domu. Mam nadzieję nigdzie potem nie wychodzić. Brrr.
godzina 12.00 – mieszkanie
Nawet
Internet nie potrafi optymistycznie nastroić człowieka. Wszędzie piszą o tym,
że kolejny kraj zbroi się i szykuje wojska. Trochę to przerażające, chociaż nie
wydaje mi się, żebyśmy byli zagrożeni trzecią wojną światową. A nawet jeśli, to
i tak nie mam na to wpływu. Będę się martwił jeśli rzeczywiście dojdzie do
poważniejszego konfliktu. Mimo wszystko oby do niego nie doszło. Niby na
niszczeniu panującej rzeczywistości i budowaniu jej na nowo można wiele
zarobić, ale jednak trzeba jeszcze przeżyć, co nie należy do najprostszych
zadań w czasie wojny. Mimo że mój nastrój wciąż jest fatalny i czuje się podle,
to jednak wolałbym, żeby perspektywa wojny szybko przeminęła. Chociaż może
gdyby gwałtownie zmalała populacja, to Łukasz spojrzałby na mnie przychylnym
okiem? Prawie jak w „Earthquake” – niewydanej piosence Lady Gagi.
godzina 18.00
Rozmawiałem przez Internet z Karoliną kiedy
powiedziała, żebym włączył sobie wspaniały serial, jakim jest „Szpital”. Jej,
jakie to było głupie i durne. Można się popłakać ze śmiechu. Potem obejrzeliśmy
jeszcze „Ukrytą prawdę”, która niestety zawiodła i nie była aż tak zabawna.
Głównie nudziła. Jestem oburzony!
godzina 19.00
O nie,
jutro zaczynają się zajęcia! Wolne dni stanowczo za szybko mijają, nawet jak są
wyjątkowo paskudne.
Podsumowanie dnia:
Szału nie ma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz