czwartek, 4 kwietnia 2013

Dzień 58 – 04.04.2013



godzina 08.45 – uczelnia
            Czułem, żeby odpuścić sobie ten poranny wykład! Wiedziałem, że powinienem dłużej spać, a nie spieszyć się na zajęcia. Prowadzący nie przyszedł! Nie wiem czy dam mu kolejną szansę.

 godzina 13.15
            Czekamy na ćwiczenia. Razem z Karoliną i Maćkiem odpuściliśmy sobie jedną rzecz, ale to nie nasza wina! No może trochę nasza, bo nie mamy motywacji, tylko że tam jest tak piekielnie nudno…

godzina 14.15
            Wiedziałem! Od samego rana czułem, żeby dziś tu nie jechać! Komputery nie działają, możemy wracać do domu. Oczywiście cieszy mnie to, ale gdybym wiedział, że tak będzie w ogóle nie fatygowałbym się na uczelnie.

godzina 18.30
            Na facebook’u pojawiło się kolejne zdjęcie Dominika i Piotrka. Karolina właściwie momentalnie napisała do mnie, na wypadek jakbym potrzebował wsparcia. Oczywiście dalej ta cała sytuacja jest dla mnie okropnie przykra, ale nie działa już na mnie tak bardzo depresyjnie jak ostatnio. W końcu teraz o  wszystkim wiem.
– A ty już spotkałeś się z Olą? – spytała.
– Nie. Sam nie wiem czy chcę. Będzie gadać o Piotrku i nieświadomie mnie wkurwiać.
– W sumie tak.
– Może lepiej po prostu zapomnieć o tym wszystkim.
– Całkiem prawdopodobne – odparła.
– Jeśli mam być szczery, to nie jest to najmilsze co mnie spotkało...
– Kiedyś byłam w podobnej sytuacji, wiem jak to jest.
– Cieszy mnie, że jesteś ze mną – przyznałem.
– Nigdzie się nie wybieram. Mnie też nieraz skurwysyństwo ze strony ludzi spotkało i wiem jak wtedy potrzeba kogoś żeby nie oszaleć.
Zapadła krótka chwila ciszy.
– Sam nie wiem co mnie tu najbardziej boli. Chyba, że Dominik po pięciu latach znajomości robi coś takiego.
– Nom, jednak tyle lat przyjaźni, a teraz takie coś…
– Nawet jeśli się nie kontaktujemy już za bardzo, to i tak nie powinien.
– Najpierw cię olał, potem się wpierdolił – podsumowała.
– Właściwie on zawsze był dupkiem, ale ja go tłumaczyłem. W gruncie rzeczy dostałem to na co zasłużyłem – dodałem. 
Rzeczywiście właśnie tak pomyślałem. Dominik potrafił robić rożne okropne rzeczy, a zdrady były u niego na porządku dziennym i wcale nie były najgorszym z jego występków. Zawsze wiedziałem o tym wszystkim i ignorowałem takie zachowania. Czasem sugerowałem, że źle robi, ale nigdy nie mówiłem wprost. Potrafiłem patrzeć w twarz ludzi, których oszukiwał i zachowywać się, jakby nigdy nic. Też bywałem wrednym chujem. Teraz wiem co mogli czuć tamci ludzie. To takie groteskowe.
Karolina nie skomentowała. Chyba skrycie przyznała rację tej wypowiedzi.
– Z resztą wiesz jakie on rzeczy robił – przerwałem ciszę. – Cóż, dzięki temu „Chłopak z pociągu” będzie ciekawszą i wstrętniejszą książką. Opisuje w niej co chcę, nie dbam o to, kto się obrazi. Ciebie jednak odsuwam na bok. Nie będzie cię w tej opowieści.
– Skoro tak chcesz.

Podsumowanie dnia: Czy to nie ironiczne?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz