czwartek, 25 kwietnia 2013

Dzień 79 – 25.04.2013



godzina 10.15 – mieszkanie
            To nienormalne. Biegam między komodą i szafą wyjmując kolejne ubrania, zakładając na siebie, zaraz potem zdejmując i wkładając inne. Dlaczego? Ponieważ nie potrafię podjąć decyzji czy na dzisiejszą pogodę odpowiednie są krótkie, czy długie spodnie. Ja to potrafię mieć problemy…

 godzina 10.30
            Siedzę w białej koszulce i długich spodniach. Termometr pokazuje, iż jest już około dwudziestu stopni, więc w południe będzie jeszcze cieplej. Jasne kolory bardziej odbijają promienie słoneczne niż te ciemne, czy coś w tym stylu. Na krótkie spodnie chyba jeszcze za wcześnie, przecież z dwa tygodnie temu wszystko pokrywał śnieg!
            Kajetan, z którym umówiłem się na łażenie po mieście właśnie napisał mi, że jest problem. Nie po to tyle czasu myślę w co się ubrać, żeby teraz nigdzie nie iść! Zabiję go jak teraz odwoła spotkanie!

godzina 11.30 – centrum
            Jednak udało się spotkać. Kajetan marzy o byciu fotografem. Szczególnie lubi fotografować samochody, czego ja nie potrafię zrozumieć. Jakoś nie dostrzegam piękna i sztuki w zdjęciach aut, ale przecież kompletnie nie znam się na dziedzinie jaką jest fotografia. Jakby wszyscy lubili jedynie upamiętniać krajobrazy, to kto robiłby te okropne reklamy Fast Foodów, na których najnowsze kanapki wyglądają na ogromne i smakowite? Potem zachęcony człowiek idzie kupić owy smakołyk i dostaje najzwyklejszego w świecie hamburgera, który nawet nie jest specjalnie duży. Takie prawa reklamy, ale czemu wciąż się na to nabieramy?

godzina 12.30 – podziemny parking
            Chodzimy po podziemnym parkingu należącym do kina, hotelu i sam nie wiem czego jeszcze. Szukamy sportowych samochodów.
– Muszę kupić jakiś dobry aparat. Cyfrówka przecież nie nadaje się do zabawy w fotografa.
– Od czegoś trzeba zacząć – odparłem.
– Wtedy miałbym lepsze zdjęcia.
– Jakościowo zapewne tak, ale przecież nie cyfrówka czyni fotografem – dodałem.
– Nicy tak – niechętnie przyznał Kajetan.

godzina 14.00  – galeria
            Nie szło nam szukanie niespotykanych samochodów. Dotarliśmy już do galerii, która jest dość daleko od centrum. Postanowiliśmy cokolwiek zjeść, a potem wrócić do domów. Już spacerujemy całkiem długo, co akurat bardzo mnie cieszy. Chciałem skorzystać z ładnego dnia, a nie przesiedzieć go w domu.
            Właśnie kierowaliśmy się do wyjścia gdy natrafiliśmy na Przemka. Kim jest Przemek? Generalnie poznałem go przez Dominika, to właśnie on wkręcił go do pracy w sklepie z ciuchami. Tej pracy, która z niejasnych dla mnie powodów całkowicie odmieniła Dominika. Właściwie gdy nasza przyjaźń zaczęła umierać, ta dwójka coraz bardziej trzymała się razem. Jednak dość często wychodziliśmy gdzieś w trójkę.  
– Adrian! Ale cię dawno nie wdziałem!
– Przemek! Kopa lat, rzeczywiście. Co u ciebie?
– Jakoś leci. Wszystko po staremu. Co u Dominika? – spytał.
– Yy, nie wiem właściwie. Nie mam z nim kontaktu.
– To podobnie jak ja – przerwał mi.
– Ostatnio widziałem go jakoś w lutym. Przypadkiem trafiliśmy na siebie – dokończyłem.
– Wiesz co? Ja mam go już w dupie.
– Podobnie jak ja – zaśmiałem się.
– Jeszcze kiedyś będzie chciał mieć kolegów!
– Pewnie tak – potwierdziłem.
– No nic, ja muszę lecieć! Trzymaj się!
            Zdziwiło mnie to spotkanie. Nie podejrzewałem, że Dominik olał nawet Przemka. Jeszcze kilka miesięcy temu byli wielkimi przyjaciółmi. Do dziś pamiętam jak Przemek bronił Dominika, gdy mówiłem, że zmienił się i ma mnie gdzieś. Teraz chyba trochę bardziej rozumie mój punkt widzenia…

Podsumowanie dnia: Słońce!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz