czwartek, 31 października 2013

Dzień 264 – 29.10.2013



godzina 10.45 – uczelnia
            Zaczął się referat. Mówię i mam wrażenie, że prawie nikt mnie nie słucha, a jeśli już słucha to nic nie rozumie. Staram się objaśniać to w zrozumiały sposób, ale to naprawdę nie jest normalne. Bo jak wyjaśnić, że strumień paliwa wchodzący do urządzenia, po wykonaniu pracy wychodzi z urządzenia dalej jako paliwo? Jak wyjaśnić, że w innych przypadkach jest to zgodne z logiką, ale w tym akurat nie. Staram się jak mogę, ale ja nie mam daru pedagogicznego…

godzina 14.00 – mieszkanie
            Dostałem piątkę z referatu i zachwycony swoją oceną postanowiłem nie iść na język obcy. To złe, bo to druga nieobecność, a można mieć tylko dwie, ale cóż. Musiałbym czekać ponad dwie godziny, a wszyscy jeden za drugim uciekali na wagary. Siedziałbym sam i nudził się niemiłosiernie.

godzina 16.00
            Dostałem od mamy cały stos kartek z ulotkami. Na jednej stronie jest dziewięć ulotek, a stron mam ponad sześćdziesiąt pięć. Czas zacząć to wycinać, pewnie stracę na tym masę czasu.

Podsumowanie dnia: Mam odciski od nożyczek!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz