godzina 07.30 – mieszkanie
Nie,
nie wstaję! Pierwszy wykład może sobie przeminąć bez mojej obecności! Idę spać
dalej!
godzina 10.30 – autobus
Zaspałbym!
Dobrze, że Karolina napisała esemesa. Odrobinę biegając zdążyłem się z
wszystkim wyrobić, oby autobus był równie żwawy i zdążył dowieść mnie na czas
na dworzec!
godzina 10.55 – dworzec
– Jest opóźniony około dwudziestu minut! –
usłyszałem z głośnika wchodząc na dworzec. Spojrzałem na tablicę z odjazdami i
tak, to mój pociąg był opóźniony. Kurwa. Zakładając, że gdyby pojechał
punktualnie, to i tak byłbym spóźniony na zajęcia około dziesięciu minut, to
przy dodatkowych trzydziestu minutach w plecy, nie mam w ogóle po co tam
jechać.
godzina 11.30 – u babci
Skoro już dotarłem
do centrum i nie miałem co robić, postanowiłem iść do babci. Napiję się kawy, zrobię
jakieś zakupy jeśli będzie chciała i nie spędzę dnia w domu.
– Zajęć nie ma, prowadzący nie przyszedł – odczytałem
esemesa od Karoliny.
Jednak mam dzisiaj szczęście!
godzina 13.45 – sklep z butami
W końcu
kupię te buty, o których od dawna myślę. Jak zwykle znalezienie mojego rozmiaru
jest prawie niewykonalne, ale trafiło się kilka modeli. Są dokładnie takie jak chce:
ze skóry, czarne, sięgające za kostkę. No i nie są aż tak drogie, kosztują równe
dwieście. Cóż, to nie jakaś kosmiczna cena…
Podsumowanie dnia:
Tak chciał wszechświat!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz