godzina 23.30 – pub
To
był bardzo zabiegany dzień. Nie lubię soboty, po której człowiek jest bardziej
zmęczony niż przed nią. Na szczęście już wszystko za mną. Teraz siedzę sobie z
Karoliną w naszym ulubionym pubie, który ulubiony stał się z przypadku – zwykle
było tu wolne miejsce, jest w miarę tanio i stosunkowo blisko do przystanku
autobusowego, zamiast błąkać się pół wieczoru od miejsca do miejsca w poszukiwaniu
wolnego stolika, zwykle od razu idziemy tutaj. Karolina miała jeszcze bardziej
męczący dzień i jest totalnie padnięta, a do tego dokucza jej podły nastrój.
Dawno już nie byliśmy nigdzie tak w dwójkę. Możemy w końcu spokojnie pogadać o
wszystkim, ponarzekać, pomarudzić i pośmiać się z innych. A najlepsze, że potem
nie będziemy tłuc się autobusami, bo Paweł zobowiązał się przyjechać po
Karolinę i przy okazji odwieść mnie do domu!
Podsumowanie
dnia: Dobrze, że już minął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz