godzina 07.30 – autobus
Co
to za paskudny dzień. Wstałem lewą nogą i od rana jestem wkurzony. Wszystko i
wszyscy mnie drażnią, nie mam na nic ochoty. Chyba też dopadła mnie jakaś mała
jesienna depresja. Jak tu być szczęśliwym jak pogoda się staje taka brzydka i
dobrze wiadomo, że aż do kwietnia nie będzie lepsza – jak już to tylko gorsza.
godzina 08.20 – biuro
Nigdy
nie ogarnę ludzi. Przy windach spotkałem praktykanta, który egzystuje na jakimś
innym piętrze. Kilka razy mijaliśmy się na korytarzu i zawsze mówił mi „dzień
dobry”, chociaż widać, że jesteśmy w podobnym wieku. Dzisiaj widział, że
wchodzę razem z nim bez przybijania pracowniczych kart, więc chyba domyśli się,
że jestem praktykantem.
– Cześć – przywitałem się, bo przecież wypada.
– Cześć – odpowiedział tak cicho, że prawie
niesłyszalnie.
Podjechała winda. Przepuścił mnie, więc wszedłem
pierwszy. Chwilę później jechaliśmy w górę. Mój kolega wpatrywał się w podłogę trzymając
złożone dłonie gdzieś w okolicy podołka. Dziwna sytuacja.
– Na razie – odparłem wychodząc na swoim piętrze.
– Cześć – burknął równie cicho co wcześniej wyginając
usta w czymś, co chyba miało być uśmiechem.
godzina 08.25
Zastanawiam
się czym tak zawstydziłem tego człowieka. Zachowywał się jakby jechał w windzie
ze swoim przełożonym albo kimś równie ważnym, a przecież jestem dokładnie na takim
samym stanowisku jak on. Zwykle z innymi pracownikami zamienia się kilka słów, a
zwłaszcza z tymi w młodym wieku. Tak więc, albo ze mną coś jest nie tak, albo on
jest wyjątkowo nieśmiały.
godzina 15.15 – samochód
Jak
dobrze, że mama jest w centrum i mogę zabrać się autem, zamiast tłuc
komunikacją miejską. Samochody to jednak wspaniały wynalazek.
godzina 16.00 – mieszkanie
Zamknąłem
się w pokoju, podkręciłem kaloryfer i siedzę czytając „Bez mojej zgody”. Nie chcę
dziś niczego więcej.
Podsumowanie dnia: Niecodzienne zachowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz