niedziela, 8 września 2013

Dzień 215 – 08.09.2013



godzina 11.00  – mieszkanie
            – Czy twoja matka jest dalej obrażona? – spytałem mamy, która dzwoniła do babci.
– Tak. Trochę mniej, ale jeszcze jest.
– A to do następnego tygodnia jej przejdzie – stwierdziłem.
– Tak podejrzewam. Może chcesz dziś do niej pojechać? Podrzucę cię, jadę obejrzeć w końcu jakieś lodówki. Ostatnio kompletnie nie miałam czasu.
– Chciałem wczoraj, nie dzisiaj. Dzisiaj mam inne rzeczy na głowie – odparłem.
– Jak uważasz.
– Kupujesz dzisiaj lodówkę? – zmieniłem temat.
– Nie! Dzisiaj wybiorę kilka modeli. A potem kupię jedną z nich w sklepie, który jest niedaleko nas. Mają tam taniej praktycznie wszystko, a do tego tańszy dowóz, wniesienie i zniesienie starej lodówki. Nie mam zamiaru przepłacać.
– Widzę, że jakiś zmysł biznesmenki ci się włączył.

godzina 12.00 
            Jestem wspaniałym informatykiem! Od dawna komputer uruchamiał się dziwnie długo i nie miałem pojęcia dlaczego. Dzisiaj postanowiłem sprawdzić czy wszystko dobrze z antywirusem. Okazało się, że powodem tego wolnego działania była nieaktualna wersja. Nawet bardzo nieaktualna, ale już wszystko jest okej! Czasem zadziwiam samego siebie!

godzina 13.00
            „Wielkie nadzieje” skończone! W końcu! Doczytanie tej powieści było pierwszym co planowałem na dzisiaj!

  godzina 15.00
            Jutro do pracy przyjedzie jakiś pan doktor, którego nie znam nawet z nazwiska. Ma rzucić okiem na efekty mojej pracy. Siedzę i czytam wszystko o urządzeniach, którymi się zajmuje wspomniany człowiek. Nie wiem czego mam się spodziewać. Przyjedzie i tylko zobaczy co zrobiłem? Przepyta mnie przy okazji w subtelny sposób? Och, ciągle zostaję w jakiś sposób zestresowany!

  godzina 16.00
            Mama i Wojtek wrócili z polowania na lodówkę.
– Patrz co kupiłam! – krzyknęła zbyt radośnie mama.
– To nie jest lodówka – odparłem.
– Nie, to koszula dla ciebie. Zobacz, została jeszcze z wakacyjnych promocji, bo chyba nikt inny w okolicy nie nosi takiego małego rozmiaru jak ty!
– Bez przesady! – warknąłem. – Niebieska, nawet ładna – podsumowałem.
– Kupiłam też… – dodała mama prezentując kolejne pierdoły, które kupiła.
– Mam rozumieć, że kupiłaś pełno właściwie nie potrzebnych rzeczy, ale lodówki dalej nie ma?
– Coś w tym stylu – przyznała.

 godzina 20.00
            Karolina powróciła z wakacji! Muszę pogadać z nią o wszystkim i niczym!

Podsumowanie dnia: Sam nie wiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz