niedziela, 22 września 2013

Dzień 229 – 22.09.2013



godzina 12.30 – mieszkanie
            – Jedziesz dziś do tej galerii? – spytałem mamy.
– Chyba pojadę, sama nie wiem. Póki co jestem załamana.
– Czym?
– No tym ciśnieniem! Przecież je wczoraj zmierzyłam i jest dużo za wysokie – lamentowała.
– Dostaniesz jakieś leki i będzie okej – pocieszałem.
– Och, ale co jeśli nie będę mogła palić papierosów?!
– Yy, to będziesz zdrowsza. Fajnie, że najbardziej martwi cię ewentualna wstrzemięźliwość tytoniowa – westchnąłem. – Wracając do galerii, jak będziesz jechać to się zabiorę z tobą, bo jestem umówiony z Karoliną.

godzina 16.30 – galeria
            Dotarliśmy do centrum handlowego w centrum miasta. Mama praktycznie od razu zaginęła gdzieś miedzy sklepami. Powiedziałem jej, że ja  idę do wyjścia, a potem jadę do parku, ale nie wiem czy mnie usłyszała – jej umysł pracował już w trybie „szukaj promocji”.

godzina 17.00 – park
            Rozważałem powrót do domu, ale ostatecznie nie odwołam spotkania. Jakoś dziwnie się czuje, jednak nie chcę spędzić całego dnia w czterech ścianach. Pogoda jest dziś nawet ładna – nie pada i nie wieje bardzo mocno. Niedługo będzie cały czas zimno i brzydko, to trzeba jeszcze odwiedzić park zanim nie będzie tu po co jechać.
– Strasznie nie chce mi się na uczelnie wracać. Pół biedy z tymi zajęciami, ale pisanie pracy magisterskiej będzie straszne – marudziłem.
– A nawet mi nie mów. I ten piątek! Najgorsze dali na piątek, żebyśmy mieli zepsuty humor na weekend! – odparła Karolina.
– Ech, dobrze, że został tylko rok.
– I dobrze, że zleci zanim zauważymy.
– Racja – przyznałem. – Zmiana tematu, nie mówmy o takich okropieństwach!

Podsumowanie dnia: Jesienna aura.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz