godzina 15.00 – centrum
Jeśli
dobrze zrozumiałem dzisiejszą rozmowę z kierownikiem, to może się zdarzyć, że
będę musiał w pewnym czasie zrobić trzeci kierunek studiów. Tylko po to, by móc
ciszyć się większymi uprawnieniami. Trochę przeraża mnie wizja kolejnych
studiów, nie boję się, że nie dam sobie rady, ale po prostu nie wiem jak będzie
z moją motywacją. Póki co nie będę o tym myśleć. To i tak nie nastąpi w ciągu
najbliższego roku, ani pewnie nawet dwóch lat.
godzina 17.00 – mieszkanie
Położyłem
się spać. Jestem strasznie zmęczony. Nagle poczułem zapach spalenizny.
Myślałem, że to tylko sen, albo jakieś majaki, ale zapach stawał się coraz
silniejszy. Wstałem i otworzyłem drzwi do przedpokoju. Naparła na mnie chmura
czarnego, gęstego dymu. Zacząłem się dusić i kaszleć. Podbiegłem do okna.
Otworzyłem je najszerzej jak się da i wziąłem kilka wdechów świeżego powietrza.
Wybiegłem
z pokoju i zobaczyłem Wojtka, który dotarł już do kuchni interweniując u źródła
dymu. Kurwa! Włączył obiad, poszedł usiąść na kanapę i zasnął. Kurwa mać!
Siedzi do piątej rano gapiąc się w pierdolony telewizor, a potem śpi cały
jebany dzień!
godzina 17.15
Właśnie
z pracy wróciła mama. Otworzyła drzwi do mieszkania i od razu uderzył ją wciąż
unoszący się dym. Było go tyle, że praktycznie nic innego nie dało się
dostrzec.
– Co tu się dzieje?! – krzyknęła. – Kto zostawił ten
garnek na piecu!
– Nie ja, ja spałem! – warknąłem.
– Kurwa mać! Chcesz nas zabić?! – wrzasnęła mama
patrząc na Wojtka.
godzina 17.20 – samochód
Mama
i ja wyszliśmy po otworzeniu wszystkich okien. Jedziemy zjeść coś na miasto.
Wojtek udając wielką skruchę postanowił zostać. Wolę nie myśleć, że gdybym ani ja,
ani on się nie obudził, to mogłoby nas już tutaj nie być…
godzina 18.30 – mieszkanie
Po obiedzie
w pobliskiej knajpce postanowiłem zrobić sobie spacer. Bolała mnie głowa i trochę
przeszło po dotlenieniu. W mieszkaniu panuje teraz okropny smród spalenizny. Gdy
wróciłem do domu od razu pobiegłem do toalety i zwymiotowałem.
godzina 20.00
Właśnie
dowiedziałem się od Karoliny, że do trzydziestego września musimy mieć wszystkie
wpisy, żeby uniknąć warunków i dziekanek. Kurwa, jeszcze te dwa pieprzone sprawka.
Mam dość tego dnia!
Podsumowanie dnia:
Raz w życiu słaby sen jest zaletą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz