godzina 17.00 – mieszkanie
Czuć
zbliżający się koniec września. Wczoraj niespodziewanie napisał do mnie Karol,
który chciał wyłudzić jeden z projektów. Próbował być subtelny i zamiast walić
prosto z mostu owijał w bawełnę pytając o to jak minęły mi wakacje, a przecież
wcale go to nie obchodzi. W każdym razie przesłałem mu to, o co prosił, a w
zamian on wysłał mi sprawozdania, których jeszcze nie oddałem. Przesłałem je do
Maćka – liczę, że on je zrobi i odda. Skoro ja zrobiłem sam cały projekt z
durnych odpadów, to niech i Maciek się wykaże!
godzina 18.30
–
Robiłeś może coś z tych sprawozdań? – pytał Maciek.
– Nie, dopiero dziś je dostałem i wysłałem do
ciebie.
– Tak szczerze to nie mam pojęcia o co w tym chodzi.
Nic nie pamiętam z zajęć.
– Też nic z tego nie pamiętam. Robiliśmy te
symulacje, ale o co w nich chodziło nie wiem do dziś.
– Spróbuje coś z tym wymyślić, ale nic nie obiecuję!
– Okej.
– Zmieniając temat, widziałeś nowy plan zajęć?
– Nie miałem okazji – odpowiedziałem.
– To może i lepiej – zaśmiał się.
godzina 18.45
Tak,
plan zajęć nie jest najlepszy, ale pewnie zmieni się jeszcze sto razy przed
październikiem. Najbardziej przeraża przedmiot prowadzony przez człowieka
pozbawionego jakiejkolwiek empatii i współczucia. Już raz się z nim męczyliśmy,
dlaczego znowu nas to spotyka? To straszne!
godzina 20.00
Przyjechała
nowa lodówka. Czekaliśmy na nią od szesnastej i naprawdę się cieszę, że jest
już na miejscu. Drażniło mnie siedzenie i wysłuchiwanie czy nikt nie dzwoni do
drzwi. Człowiek nie może się zdrzemnąć ani zająć niczym konkretnym, bo wciąż mamy
wrażenie, że zaraz przyjedzie dostawca. Teraz tylko muszę wyrazić swój zachwyt,
żeby mama była szczęśliwa i nie marudziła za bardzo.
Podsumowania dnia: Widmo uczelni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz