godzina 07.00 – autobus
Dlaczego
przyjechał taki krótki i rozwalony autobus? Nawet nie wiem jak się mam tam
wepchać, coś strasznego.
godzina 07.15
Chyba
popełniłem w weekend jakiś straszny grzech, bo stoi obok mnie paskudny menel.
Nie dam rady, zrzygam się! Dlaczego menele nie są wyrzucane z autobusów?
Przecież wiadomo, że nie mają biletów. Całą kasę wydają na jabole. Ja jakoś nie
mogę za darmo jechać, a on sobie jedzie i nic.
godzina 08.40 – biuro
–
Cześć Adrian – podał rękę kolega z pracy.
– Hej – odparłem. – Stał obok mnie menel! Straszne
to było! – żaliłem się.
– I nic nie mówisz?! Podajesz mi rękę po czymś
takim! Teraz będę musiał trzymać ją trzy dni w spirytusie, albo coś takiego.
– Przykro mi – zaśmiałem się.
– Właśnie widzę!
godzina 14.00
Patrzę
za okno i tak myślę, czemu mówimy „polska złota jesień”? Czemu nie „szara”? Nie
widzę nic złotego w zasięgu wzroku. Jedynie zachmurzone niebo i deszcz. To powiedzonko
jest jakimś straszliwym kłamstwem. Tak samo nie rozumiem co malowniczego jest w
przedwiośniu? Co takiego zobaczył w nim Żeromski, że napisał o tym całą książkę?
Przedwiośnie to przecież błoto i psie odchody wychodzące spod śniegu, nic co jest
warte jakiejkolwiek uwagi!
godzina 16.30 – mieszkanie
Muszę
zrobić cokolwiek ze sprawozdań. Maciek nie pali się do roboty, jak zrobię chociaż
trochę i mu wyślę, żeby dokończył to może zmobilizuję go do działania. Oby nie skończyło
się tak, że sam będę to robił, bo on będzie miał wszystko gdzieś. Muszę nauczyć
się mieć wyjebane…
Podsumowanie dnia: Zimno i szaro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz