piątek, 6 września 2013

Dzień 213 – 06.09.2013



godzina 07.30 – mieszkanie
            Nareszcie piątek! Jeden z najlepszych dni tygodnia! Kilka godzin obowiązków, a potem dwa dni odpoczynku. Och, zapomniałem, że tym razem zanim nastąpi weekend czeka mnie rodzinna msza. Naprawdę nie lubię mszy upamiętniających kolejne rocznice zmarłych ludzi.

godzina 15.30 – autobus
            Naszło mnie na ambitne przemyślenia w całkowicie nieambitnym miejscu. Dzisiejszym tematem dnia w pracy był transseksualizm. Sam nie wiem w jaki sposób zaczęła się dyskusja, ale oczywiście podzieliła ludzi na dwie drużyny. Jedna akceptowała i próbowała zrozumieć ludzi nieidentyfikujących się z własną płcią, drudzy uważali to za największe zło świata.
            Osobiście uważam, że jeśli ktoś naprawdę nie akceptuje swojej płci, a obecny stan medycyny pozwala na  operacyjną zmianę, to co w tym złego? Dzięki temu taka osoba będzie czuła się dobrze we własnej skórze, a czy jest coś ważniejszego, od akceptowania samego siebie?  Nie powinniśmy wtrącać się w życie innych ludzi, o ile nie robią nikomu nic złego. Wystarczy odrobina empatii i można sobie wyobrazić jak źle musi być takim ludziom. Niestety obecnie coraz bardziej zapominamy o współczuciu. 



godzina 18.45 – kościół
            Ech, moja rodzina wie jak zorganizować innym czas. Zostałem zmuszony do mszy upamiętniającej ósmą rocznice śmierci dziadka. Mam wrażenie, że to ogromna przesada. Rozumiem w pierwszą rocznicę, ale w ósmą? Do tego w piątkowy wieczór. Babcia naprawdę nie pozwoli nikomu z rodziny się nudzić.

godzina 19.45 – mieszkanie babci
            Po całej szopce pojechaliśmy do babci na ciasto i kawę. Oczywiście dwóch moich kuzynów wykręciło się, a ja jako najmłodszy (bo przecież mam tylko dwadzieścia cztery lata) nie mam prawa głosu i musiałem jechać. Jak to bywa rodzinnymi spotkaniami, także i to zakończyło się awanturą. Powód był tak totalnie idiotyczny, że nawet szkoda o nim pisać.

godzina 21.00  – u Radka
            Dzień pełen wrażeń. Radek zaprosił mnie, Marka i Darka na mecz Polska – Czarnogóra. Rzecz jasna nikt z nas nie wierzy w sukces naszej reprezentacji, ale to wciąż dobry powód do spotkania się. Jesteśmy na etapie życia, w którym głównym tematem rozmów jest szukanie pracy. Niestety to nie jest miły temat. Chociaż Radek dostał pracę, więc nie będzie bezrobotny zaraz po obronie, to u Darka sprawa nie wygląda tak kolorowo, a on sam rozmyśla nad zrobieniem studiów podyplomowych i pracy w niezbyt ciekawym miejscu (jak dla osoby z wyższym technicznym wykształceniem).
– Drugi raz bym nie poszedł na chemiczny kierunek – mruknął Darek.
– Ja też nie – przyznał Radek. – Może poszedłbym na coś związanego z handlem.
– Ja poszedłbym na jakaś bankowość – wtrącił Marek.
– Czyli tylko ja, na dzień dzisiejszy, nie zmieniłbym swoich wyborów? – spytałem.
– Najwyraźniej.
– Trochę to przykre – podsumowałem.

Podsumowanie dnia: Cały dzień w biegu.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz