godzina 15.00
– centrum
–
Dziękuje – mruknąłem biorąc do ręki kolejną ulotkę rozdawaną w centrum. Przejście
przez główne ulice miasta skutkuje nazbieraniem siatki ulotek. Mniej więcej
pamiętam, w którym miejscu co jest reklamowane. Jednak ta ulotka była
całkowicie nieznana. Spojrzałem na nią. Odczytałem napis obiecujący minus
dwadzieścia pięć procent w pobliskiej księgarni. Wiedziałem, że się nie
powstrzymam…
godzina 15.10
– księgarnia
Promocja chyba działa, bo jest tu ludzi jak w
autobusie podczas godzin szczytu. Wszyscy trzymają te ogromne czerwone ulotki.
Jest tylko jeden problem, co chciałbym kupić? Zacząłem spacer między półkami.
godzina 15.25
„Anna
Karenina”, czy może wszystkie tomy „Władcy pierścieni”. Nie czytałem ani
jednego, ani drugiego, a wypada znać te książki. Trudny wybór.
godzina 15.35 – centrum
Padło
na „Władce pierścieni”. To takie ładne wydanie. Gruba oprawa, dobry gatunek
papieru, ładna i estetyczna okłada i tłumaczenie uznane za najlepsze z
dostępnych. Ponad pięćdziesiąt złotych nie moje, ale warto było!
Podsumowanie dnia: Słaba wola czy siła reklamy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz