środa, 4 września 2013

Dzień 211 – 04.09.2013



godzina 06.45 – mieszkanie
            Niech to szlag! Nie umiem nic zrobić z włosami! Zaczęły żyć własnym życiem. Chciałem skrócić je dopiero w połowie września, ale dłużej nie wytrzymam. Idę dziś do fryzjera!

godzina 14.30 – biuro
            Cały dzień spędziłem na tworzeniu jednego pliku tekstowego. Zapisałem. Wyłączyłem i postanowiłem sprawdzić czy wszystko dobrze się zapisało. Otwieram plik, a tam nic. Miałem na pulpicie kilka wersji, więc postanowiłem sprawdzić wszystkie. Wprowadzone zmiany zniknęły kurwa! Będę musiał zacząć na nowo, a obiecałem, że jutro będzie gotowe!

godzina 14.50
            Zacząłem na nowo. Nie mam innego wyboru. Może nadrobię trochę w domu. Ech, komputer mnie oszukał. Mam dość. Wyjmę tylko pendriva i zbieram się. Chwila! Pendrive! Może zapisywałem zmiany w pliku, który był na nim!

godzina 14.52
            Tak! Jest wszystko! Co za ulga! Ale i tak się zbieram!

godzina 15.40 – u fryzjera
            Zdumiewająco szybko dotarłem do fryzjera. Obcina mnie pani, która w ogóle się nie odzywa. Spytała tylko o to, jaką fryzurę chcę i tyle. To aż dziwne. Fryzjerki zwykle są rozmowne i wesołe. Zawsze myślałem, że do ich obowiązków należy bycie miłym dla klienta. A tu taka niespodzianka! To jednak nie dostają premii od ilości uśmiechów.

godzina 15.50
            Fryzura nie wygląda źle. Chciałem dać napiwek milczącej fryzjerce, ale zniknęła w mgnieniu oka, a przecież nie dam go kobiecie siedzącej w kaso – recepcji. Podejrzewam, że fryzjerka nawet nie wiedziałaby o istnieniu owego napiwku.

godzina 16.30 – autobus
            Rok szkolny zaczął się przedwczoraj, a na ulicach już są niewyobrażalne korki. Po piętnastu minutach jazdy, wciąż znajduje się w centrum! Ech, podczas wakacji dwadzieścia minut jechałem z centrum do swojej dzielnicy…

Podsumowanie dnia: Definitywny koniec wakacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz