godzina 02.30 – mieszkanie
Mama
i Wojtek mieli wrócić wcześnie, więc oczywiście wrócili w środku nocy.
Właściwie wcale by mi to nie przeszkadzało, gdyby nie fakt, iż Wojtek musiał
zapalić światło w przedpokoju, a potem włączyć kuchenne radio. Niestety mój
pokój graniczy z kuchnią, więc zostałem obudzony. Mama próbowała interweniować,
jednak on zaczął puszczać je jeszcze głośniej, a światło w przedpokoju zapalać
co chwilę (pod pretekstem szukania czegoś w kieszeniach kurtki). Nigdy nie
przepuści okazji zrobienia mi na złość…
godzina 10.00
Wojtek
zdążył już wstać, zjeść śniadanie i położyć się dalej. Skoro ten dupek może
budzić mnie w nocy, to ja mogę teraz. Długo zastanawiałem się w jaki sposób mu
przeszkadzać. W końcu otworzyłem drzwi do swojego pokoju, a na youtube puściłem
Skrillex’a. Te dźwięki przypominające mikser, piłę mechaniczną i szlifierkę. On
nienawidzi czegoś takiego. Nie wytrzyma.
godzina 10.30
O już nie śpi!
godzina 16.15
Zaczęło
się rodzinne spotkanie. Nie przyjechało wiele osób, była jedynie babcia, ciocia
oraz wujek, który pokłócił się już chyba z każdym w rodzinie. Niezależnie od
wieku, wykształcenia, zawodu, czy też orientacji. Ku memu zaskoczeniu było
całkiem sympatycznie. Żadnych kłótni, awantur, wypominania czegokolwiek ani
historii z cyklu: „Przecież wiesz o kim mówię, byliśmy u niej jak miałeś trzy
lata.”
Podsumowanie
dnia: Paskuda ze mnie, ale co
tam Bangarang!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz