godzina 2.30 – mieszkanie
Jest
środek nocy, a ja właśnie przestałem rozmawiać na skype z Piotrkiem. Czemu zawsze
jak obiecuje sobie, że będę miał kogoś gdzieś to i tak nie wychodzi? Jestem bohomazem.
godzina 20.00 – pub
Umówiłem
się w pubie z Radkiem i Markiem – moimi przyjaciółmi jeszcze z liceum.
Właściwie ze szkoły średniej mam kontakt tylko z nimi, za to wiemy o sobie
praktycznie wszystko i spotykamy się zazwyczaj przynajmniej raz w tygodniu. Zaczęliśmy
ostatnio ponownie odwiedzać okoliczny pub, w którym za czasów ogólniaka często
przesiadywaliśmy. – Jak tam z Piotrkiem? – zapytał Radek.
– W sumie to nijak. Czasem myślę, że wspaniale.
Czasem, że beznadziejnie.
Radek i Marek znają prawdę o mnie. Znają Piotrka,
według nich jest naprawdę fajny. Kibicują naszej znajomości. Uważam ich za
świetnych przyjaciół, mogę mówić o wszystkim. Nie muszę nic ukrywać, a oni nie
oceniają i nie krytykują, no chyba że sobie na to zasłużyłem.
Przy
połowie piwa skończyliśmy ambitne tematy związane ze związkami i relacjami
międzyludzkimi, które chyba nie są naszą najmocniejszą stroną.
– Ostatnio w akademiku kierowniczka się wściekła –
opowiadał Radek.
– O co?
– Na każdym piętrze kilka osób namalowało kutasy na
drzwiach. Właściwie nasz kumpel nawet namalował go na swoich, ale był tak
pijany, że nie wiedział gdzie mieszka.
Ja i Marek zaśmialiśmy się z głupkowatego akademikowego
żartu.
– A kierowniczka na to „Kto narysował te fallusy?”, straszna
awantura była.
– Fallusy? Kto używa takich słów? – spytałem.
– Kierowniczki akademików – podsumował Radek.
Podsumowanie dnia:
Całkiem pozytywnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz