sobota, 16 lutego 2013

Dzień 11 – 16.02.2013



godzina 2.30 – mieszkanie
            Jest środek nocy, a ja właśnie przestałem rozmawiać na skype z Piotrkiem. Czemu zawsze jak obiecuje sobie, że będę miał kogoś gdzieś to i tak nie wychodzi? Jestem bohomazem.

godzina 20.00 – pub
            Umówiłem się w pubie z Radkiem i Markiem – moimi przyjaciółmi jeszcze z liceum. Właściwie ze szkoły średniej mam kontakt tylko z nimi, za to wiemy o sobie praktycznie wszystko i spotykamy się zazwyczaj przynajmniej raz w tygodniu. Zaczęliśmy ostatnio ponownie odwiedzać okoliczny pub, w którym za czasów ogólniaka często przesiadywaliśmy. – Jak tam z Piotrkiem? – zapytał Radek.
– W sumie to nijak. Czasem myślę, że wspaniale. Czasem, że beznadziejnie.
Radek i Marek znają prawdę o mnie. Znają Piotrka, według nich jest naprawdę fajny. Kibicują naszej znajomości. Uważam ich za świetnych przyjaciół, mogę mówić o wszystkim. Nie muszę nic ukrywać, a oni nie oceniają i nie krytykują, no chyba że sobie na to zasłużyłem.
            Przy połowie piwa skończyliśmy ambitne tematy związane ze związkami i relacjami międzyludzkimi, które chyba nie są naszą najmocniejszą stroną.
– Ostatnio w akademiku kierowniczka się wściekła – opowiadał Radek.
– O co?
– Na każdym piętrze kilka osób namalowało kutasy na drzwiach. Właściwie nasz kumpel nawet namalował go na swoich, ale był tak pijany, że nie wiedział gdzie mieszka.
Ja i Marek zaśmialiśmy się z głupkowatego akademikowego żartu.
– A kierowniczka na to „Kto narysował te fallusy?”, straszna awantura była.
– Fallusy? Kto używa takich słów? – spytałem.
– Kierowniczki akademików – podsumował Radek.

Podsumowanie dnia: Całkiem pozytywnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz