piątek, 15 lutego 2013

Dzień 10 – 15.02.2013



godzina 11.00 – autobus                  
            Ilekroć jadę autobusem mam wrażenie, że w tym pojeździe potwierdza się najwięcej praw Murphy’ego. Jak inaczej wytłumaczyć, że z czterech możliwych drzwi podchodzę akurat do tych, które się nie otwierają lub też dlaczego jak przyjdę na przystanek spóźniony kilka sekund to akurat autobus odjechał wcześniej? Zdziwił mnie natomiast fakt, iż bez problemu znalazłem miejsce siedzące i przez całą drogą zostało jeszcze kilka innych wolnych siedzeń.

godzina 12.00 – mieszkanie babci  
            Postanowiłem odwiedzić dzisiaj swoją babcię. Staram się jechać do niej raz w tygodniu, trochę pomóc w porządkach np. poodkurzać mieszkanie, pójść na zakupy, żeby nie musiała sama nosić ciężkich toreb. Mam już tylko jedną babcię, z resztą zawsze było tak jakbym miał tylko jedną, więc trzeba o nią dbać. Z całej mojej rodziny jest chyba najlepszą osobą. Oczywiście traktuje mnie jak małe dziecko i przez całą wizytę karmi twierdząc, że na pewno jestem głodny, a potem każe uważać na siebie w autobusie, nie rozmawiać z obcymi, no i pod żadnym pozorem nie wychodzić z domu po godzinie dziewiętnastej. Taki już jest urok mojej babci, chociaż mam wrażenie, że to urok wszystkich babć. 



godzina 18.00 – mieszkanie
            Mama poinformowała mnie, że w tym tygodniu obchodziła dwudziestą siódmą rocznicę przyjaźni z Anetą. Miała pojechać do niej w odwiedziny i spytała czy nie chcę się dołączyć. Uznałem, że jeśli będą tam Kaja i Jarek (dzieci Anety) to chętnie się przyłączę.

godzina 18.30 – w drodze do Anety
            Jechaliśmy samochodem prowadzonym przez Wojtka, który miał nas jedynie zawieść i odebrać.
– Opowiadałam ci jak zaczęła się moja przyjaźń z Anetą? – zapytała mama.
– Jakieś sto razy – odparłem.
– No więc mój kolega znał także Anetę. Spytał mnie czy wiem kim ona jest. Odpowiedziałam, że tak bo chodziłyśmy do jednego liceum i kojarzyłam ją z korytarza. On stwierdził, że w takim razie musimy się poznać lepiej bo jesteśmy identyczne z charakteru…
– A potem zabrał cię na jej imieniny – przerwałem.
– Dokładnie! Wypiłyśmy cały koniak, a do zapijania była jedynie szklanka coli.
– Okropne.
– Wiem, znaczy nie do końca pamiętam bo strasznie mnie sponiewierało.
– Mamo przestań, co ty mi opowiadasz.
– Oh, przecież nie jesteś już dzieckiem. Żebym ci nie przypomniała twoich historyjek alkoholowych.
– Pamiętam je aż za dobrze…
– Ja też, nigdy nie zapomnę widoku tego łóżka!
– Skończ!

godzina 22.00 – mieszkanie
            Razem z Kają i Jarkiem pogadaliśmy o wszystkich możliwych głupotach. Znamy się od urodzenia i chociaż jesteśmy w różnym wieku to dogadujemy się naprawdę dobrze. Traktuje ich jak „przyszywane” kuzynostwo. Gdy przedyskutowaliśmy wszystkie niezwykle istotne tematy zaczęliśmy niszczyć nasze mózgi filmikami z youtube. Jak zwykle bywa z tą stroną zaczęliśmy od oglądania kabaretów, potem nagle patrzeliśmy na koty robiące dziwne rzeczy, filmiki bliżej nieokreślone, a skończyło się na słuchaniu Pitbulla. Nigdy nie zrozumiem dlaczego człowiek tak często trafia do zakazanej części youtube i patrzy na piosenki o genitaliach lub bajki zrobione w PowerPoincie inspirowane grami z cyklu GTA.

Podsumowanie dnia: Papka z mózgu.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz