sobota, 20 lipca 2013

Dzień 165 – 20.07.2013



godzina 11.30 – mieszkanie
            Mama chce wybrać sobie jakieś książki z mojej biblioteczki, które będzie mogła czytać w czasie okropnej podróży autokarem.
– Co byś z tego polecał? – spytała.
– Nie wiem co chcesz. Może „Zaginiony symbol”? Czytałaś inne książki Browna, wiesz jak pisze.
– Lubię go w sumie – głośno myślała. – A co jeszcze?
– „Atlas chmur”? – zaproponowałem.
– Widziałam film i starczy mi. Po seansie sama do końca nie wiedziałam o co w tym chodziło. Książka jest podobna?
– Książka jest równie niejasna co film.
– To nie chcę.
– Ale przecież o to chodzi w tej książce! – oburzyłem się.
Dlaczego ludzie nie potrafią zrozumieć, że istnieją książki, których nie czytamy dla wciągającej fabuły, zabawnych dialogów czy wartkiej akcji? Książki takie jak „Atlas chmur”, czy też „Wichrowe wzgórza” czyta się dla walorów artystycznych! To też ciekawe, na swój sposób.
– No to może „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet”?
– Kiedyś mówiłeś, że to fajne.
– Wciąga straszliwie, jak przeboleje się nudny początek – przyznałem.
– Hm, no dobra. Wezmę to i ten „Zaginiony symbol”. 

godzina 12.00
            Postanowiłem spakować się już dzisiaj. Najwięcej czasu zajęło mi ustalenie ile zabrać koszulek, a ile koszul z krótkim rękawem. To bardzo miło mieć tylko takie problemy. Mógłbym zawsze mieć zmartwienia tego typu.

godzina 12.15
            Jestem okropnie pedantyczny. Wszystko popakowałem w osobne siatki, to znaczy osobno są koszulki, osobno spodnie i tak dalej. Dopiero potem wszystko wylądowało w torbie. Sam właściwie nie wiem dlaczego pakuję się w taki sposób, chyba tylko dlatego, żeby nic się nie pomieszało.  
– Adrian, podrzucę ci to do torby – poinformowała mama wchodząc do mojego pokoju.
– Masz przecież swoją walizkę!
– Ale nie zmieszczę się do niej! I tak jeszcze spakujemy do ciebie  rzeczy na plaże, kosmetyki, moją suszarkę… – wymieniała mama.
– To co ty pakujesz do swojej walizki, skoro wszystko przynosisz do mnie?! – spytałem.
– No wiesz, ubrania, swoje ręczniki, buty – wyliczyła. – A nie buty jednak będą u ciebie – poprawiła się.
– Czyli u ciebie będą tylko twoje ubrania?
– Już się nie czepiaj! – zakończyła rozmowę i opuściła mój pokój.

godzina 17.00
            Jadę dziś na urodziny Daniela. Razem z Karoliną, Piotrkiem, Martyną i sam nie wiem czy kimś jeszcze postanowiliśmy w ramach prezentu kupić koszulki z śmiesznymi nadrukami. Daniel lubi takie głupoty, więc powinien być zadowolony. Mam nadzieję, że znajdę jakąś koszulkę albo koszulę na dzisiaj, skoro pół szafy zapakowałem do torby podróżnej.

Podsumowanie dnia: Pakowanie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz