godzina 12.00 – mieszkanie
Ale
ja jestem głupi. Zachowuje się jak dziecko, działa już Wi-Fi, które
teoretycznie mamy od wczoraj. Siedzę na Internecie na komórce, chociaż komputer
jest tuż obok. Muszę przecież sprawdzić jak szybko działa, i czy w ogóle
działa. Prawda?
godzina
13.00
–
Zdałem ten poniedziałkowy egzamin! – poinformował mnie Maciek.
– To super!
– Trudny był, ale jakoś się udało. Reszta osób od
nas, która to pisała dostała dwóje.
– Hm – mruknąłem dając do zrozumienia, że
usłyszałem. – Jutro będę na uczelni od ósmej. Promotor kazał mi tak wcześnie
przyjechać – zmieniłem temat.
– Ja piszę egzamin o dziesiątej.
– Spróbujemy pójść z projektem przed twoim
egzaminem, okej? Nie chcę potem czekać tam do dwunastej aż skończysz.
– Dobra – zgodził się.
godzina 13.30
Skończyłem rozmawiać z Maćkiem i
zadzwoniła Karolina.
– Nienawidzę uczelni!
– Czemu tym razem?
– Wiesz co mi powiedział jak poszliśmy z Patrykiem
oddać projekt ze spalania?!
– Co? – spytałem.
– Stwierdził, że część obliczeniowa jest plagiatem
waszego projektu i nie może tego przyjąć!
– To dziwne…
– Może i trochę skopiowałam, ale no to tylko wzory!
Jak inaczej mam wpisać obliczenia, skoro projekty polegają na tym samym?
– Nie wiem – przyznałem. – Może jakieś oznaczenia
pozmieniaj.
– Przecież są uniwersalne!
– W dwóch miejscach chyba były przyjęte przez nas –
dodałem.
– Ech, może spróbuję je zmienić…
Ogólnie
jestem zdziwiony tą sytuacją. Zawsze jest tak, że gdy ktoś zrobi projekt, to
przesyła go innym, którzy w mniejszy lub większy sposób inspirują się nim.
Trzeba mieć okropnego pecha, żeby prowadzący stwierdził plagiat.
godzina 19.00
Mama
siedzi prze komputerem wyszukując kolejnych wakacyjnych ofert. Dyskutuje z nią na
temat urlopu właściwie cały dzień. Póki co wiemy, że chcemy nasze rodzinne
wakacje spędzić w europie – najlepiej Grecji.
– Nie chcę jechać autokarem – westchnęła.
– Ja w sumie też nie. Znaczy pojadę jak będzie
trzeba…
– To takie okropne. Siedzisz prawie dwa dni, jest niewygodnie,
raz za ciepło, raz za zimno, a jak źle pójdzie to ktoś w zasięgu wzroku i węchu
je gotowane jajka.
– Nawet mi nie przypominaj takich sytuacji! – upomniałem.
Podsumowanie dnia:
Wakacyjne plany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz