piątek, 12 lipca 2013

Dzień 157 – 12.07.2013



godzina 12.00 – mieszkanie
            Doczytam dziś tą okropnie nudną, jak na mój gust, zdecydowanie przereklamowaną książkę. Nasłuchałem się o niej tyle dobrego, a ledwo dałem radę przeczytać. Chyba jednak moja faza na czytanie klasyków literatury nie minęła i nie powinienem póki co brać się za współczesne powieści, a zwłaszcza powieści komediowe.

godzina 13.00
            Radek zaprasza dzisiaj do siebie. Jak to określił z okazji otrzymania pierwszej prawdziwej wypłaty. Dodał, że nie mam nic kupować, tylko po prostu przyjść. No cóż, nie mogę odmówić!

godzina 14.00
            Jutro wielka, całodzienna rodzinna impreza. Nie mogę dzisiaj za bardzo szaleć. Mama kazała mi przepisać na komputer wiersz, który na prośbę babci ma jutro przeczytać. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie jakoś tego „utworu”. To wiersz pisany przez świętej pamięci siostrę babci, która była przemiłą i przesympatyczną osobą, jednak jej wiersze nie należą do udanych. Właściwie to są okropne, osobiście odczuwam pewnego rodzaju zażenowanie gdy słucham tego.

 godzina 16.00
            Piszę, muszę odreagować przepisywanie na komputer wiersza na jutro. Och, wyobrażam sobie jutrzejszy dzień. Najpierw będziemy słuchać wierszy i zmuszać do tego biednych pracowników restauracji. Potem będziemy jeść przez cały dzień w gronie dwudziestu osób. A na te wszystkie osoby będą cztery butelki wina. Ma też być szampan, ale szampanów nie lubię. Zbyt słodkie, zbyt gazowane. 
godzina 18.00
            Jak zaczynam myśleć w co się dzisiaj ubrać, to pogoda zaczyna się błyskawicznie psuć. Zaraz pewnie będzie lało!

Podsumowanie dnia: Rodzinne rymowanki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz