sobota, 6 lipca 2013

Dzień 151 – 06.07.2013



godzina 00.15 – centrum
            Mimo godziny jest nas ciągle całkiem sporo. Tak miło się siedzi, pije kolejne piwa, właściwie straciłem już rachubę ile wypiłem.
 – Wiecie, ja już nie piję – ogłosiła siostra Karoliny - Agnieszka.
– Nie ma, że nie piję! – oburzyli się wszyscy pozostali.
– Ale…
– Żadnych ale! – przerwał jej Paweł. – Sto lat, sto lat! Niech żyje nam! – zaczął śpiewać spoglądając na Agnieszkę.
– Niech żyje nam! – dołączyłem się do niego ja i Daniel.
– Przestańcie! – próbowała nas uciszyć śmiejąc się. – Przecież nie mam dziś urodzin!
– Ale nie chcesz pić, a tak będziesz musiała!
– A kto z nami nie wypije! – zaczęła kolejną pieśń Karolina.
Ludzie przy sąsiednich stolikach spojrzeli w naszą stronę, po czym przyłączyli się. Niektórzy wstali, inni bili brawo.
– Och, wygraliście – westchnęła Agnieszka gdy ucichły urodzinowe piosenki, a wszystkie oczy były skierowane na nią. Poszła do baru.

godzina 00.30
            – W środę stałem na przystanku z pół godziny i w tym czasie zaczepiło mnie trzech Cyganów i dwóch recydywistów, którzy właśnie wyszli z więzienia – opowiadałem. – Masakra, co ja w sobie mam, że tak bardzo przyciągam takich ludzi?
– Nie wiem, ale nie znam nikogo innego, kogo co tydzień zaczepiałby ktoś, kto właśnie wyszedł z więzienia – drażniła się Karolina.
– Jeden chciał, żebym mu kupił coś ciepłego no i kupiłem. Jakoś tak, nie umiem odmówić, jak ktoś chce jedzenie. Chciał jakąś zupę albo bigos.
– I co dostał?
– Bigos – odpowiedziałem.
– Ha ha, ile kosztował?
– A coś koło piątaka.
– Jak kiedyś będziesz miał kłopoty, to cała zgraja ludzi ulicy będzie stać za tobą – śmiał się Daniel.
– Tak, albo jak banda dresów będzie ci kiedyś chciała wpierdolić, to w ostatniej chwili jeden z nich powie „ej, on mi kupił kiedyś bigos, idziemy dalej!” – dodał Paweł.
– Ciesz się, że nie chciał schabowego – znowu wtrącił Daniel.
Człowiek chce być czasem dobry i komuś pomóc, to nawet z tego znajomi potrafią się nabijać. Z kim ja się zdaje?!
– A co chcieli Cyganie?
– Jak to Cyganie, powróżyć, sprzedać perfumy lub po prostu żebrali.
– I co kupiłeś sobie jakiś Coco Gruzel? – spytała Karolina.
– Tak, całą zgrzewkę – odparłem. – Jak się spryskam, to wszystkie cyganki będą moje.

godzina 01.30 – samochodów
            Agnieszka zadzwoniła po swojego znajomego, a ten obiecał porozwozić nas do domów. Wprawdzie mamy jeden samochód i osiem osób, ale cóż damy radę! Karolina i Paweł będą jechać tylko chwilkę z nami, a potem będzie już w miarę normalnie…

godzina 11.30 – mieszkanie
            Och, czemu boli mnie głowa? Przecież nie wypiłem aż tyle!
godzina 18.00
            Nienawidzę mieć kaca! Pół dnia zmarnowane całkowicie, a w czasie drugiej połowy najambitniejszym co zrobiłem był koktajl truskawkowy. Hmm, może jeszcze wieczorem uda się cokolwiek napisać. Chociaż bardzo wątpię…

Podsumowanie dnia: A miało być krótko i mało!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz