godzina 00.15 – centrum
Mimo
godziny jest nas ciągle całkiem sporo. Tak miło się siedzi, pije kolejne piwa,
właściwie straciłem już rachubę ile wypiłem.
– Wiecie, ja już nie piję – ogłosiła siostra
Karoliny - Agnieszka.
– Nie ma, że nie piję! – oburzyli się wszyscy
pozostali.
– Ale…
– Żadnych ale! – przerwał jej Paweł. – Sto lat, sto
lat! Niech żyje nam! – zaczął śpiewać spoglądając na Agnieszkę.
– Niech żyje nam! – dołączyłem się do niego ja i
Daniel.
– Przestańcie! – próbowała nas uciszyć śmiejąc się.
– Przecież nie mam dziś urodzin!
– Ale nie chcesz pić, a tak będziesz musiała!
– A kto z nami nie wypije! – zaczęła kolejną pieśń
Karolina.
Ludzie przy sąsiednich stolikach spojrzeli w naszą
stronę, po czym przyłączyli się. Niektórzy wstali, inni bili brawo.
– Och, wygraliście – westchnęła Agnieszka gdy
ucichły urodzinowe piosenki, a wszystkie oczy były skierowane na nią. Poszła do
baru.
godzina 00.30
– W
środę stałem na przystanku z pół godziny i w tym czasie zaczepiło mnie trzech Cyganów
i dwóch recydywistów, którzy właśnie wyszli z więzienia – opowiadałem. – Masakra,
co ja w sobie mam, że tak bardzo przyciągam takich ludzi?
– Nie wiem, ale nie znam nikogo innego, kogo co tydzień
zaczepiałby ktoś, kto właśnie wyszedł z więzienia – drażniła się Karolina.
– Jeden chciał, żebym mu kupił coś ciepłego no i kupiłem.
Jakoś tak, nie umiem odmówić, jak ktoś chce jedzenie. Chciał jakąś zupę albo bigos.
– I co dostał?
– Bigos – odpowiedziałem.
– Ha ha, ile kosztował?
– A coś koło piątaka.
– Jak kiedyś będziesz miał kłopoty, to cała zgraja ludzi
ulicy będzie stać za tobą – śmiał się Daniel.
– Tak, albo jak banda dresów będzie ci kiedyś chciała
wpierdolić, to w ostatniej chwili jeden z nich powie „ej, on mi kupił kiedyś bigos,
idziemy dalej!” – dodał Paweł.
– Ciesz się, że nie chciał schabowego – znowu wtrącił
Daniel.
Człowiek chce być czasem dobry i komuś pomóc, to nawet
z tego znajomi potrafią się nabijać. Z kim ja się zdaje?!
– A co chcieli Cyganie?
– Jak to Cyganie, powróżyć, sprzedać perfumy lub po prostu
żebrali.
– I co kupiłeś sobie jakiś Coco Gruzel? – spytała Karolina.
– Tak, całą zgrzewkę – odparłem. – Jak się spryskam,
to wszystkie cyganki będą moje.
godzina 01.30 – samochodów
Agnieszka
zadzwoniła po swojego znajomego, a ten obiecał porozwozić nas do domów. Wprawdzie
mamy jeden samochód i osiem osób, ale cóż damy radę! Karolina i Paweł będą jechać
tylko chwilkę z nami, a potem będzie już w miarę normalnie…
godzina 11.30 – mieszkanie
Och,
czemu boli mnie głowa? Przecież nie wypiłem aż tyle!
godzina 18.00
Nienawidzę
mieć kaca! Pół dnia zmarnowane całkowicie, a w czasie drugiej połowy najambitniejszym
co zrobiłem był koktajl truskawkowy. Hmm, może jeszcze wieczorem uda się cokolwiek
napisać. Chociaż bardzo wątpię…
Podsumowanie dnia:
A miało być krótko i mało!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz