godzina 10.30 – salon kosmetyczny
Jako
ostatni etap moich wakacyjnych przygotowań uznałem wizytę w salonie
kosmetycznym. Atakowany z wszystkich stron reklamami z pięknymi, gładkimi i
powabnymi ludźmi postanowiłem pozbyć się nawet najmniejszych włosów z klatki
piersiowej i pleców. W końcu na plaży trzeba wyglądać właśnie jak ludzie ze
wspomnianych reklam! Uznałem, że dzięki temu poczuję się lepiej we własnej
skórze. A jeśli coś może poprawić nasze samopoczucie, to czemu tego nie
zrobić?
– Witam pana! – powitała mnie kosmetyczka. – Dawno
się nie widzieliśmy – dodała.
– Tak, coś koło roku – potwierdziłem.
– Czyli mogę rozumieć, że był pan zadowolony z
naszych usług?
– Chyba tak, skoro wróciłem – zaśmiałem się.
– W takim razie zapraszam!
godzina 11.00
–
Już prawie kończymy, w tym miejscu może boleć! – poinformowała kosmetyczka,
jednak zanim jej słowa dotarły do mnie, oderwała od mojego ciała plaster
pokryty gorącym woskiem i odrobiną moich włosów.
– Nie było tak źle.
– Wiem, że było – zaśmiała się.
– No może trochę, ale ogólnie nie ma tragedii. Rok
temu było gorzej – przyznałem.
– Tak działa podświadomość – odparła odrywając kolejny
plaster – Dzisiaj wiedział pan na co się pisze – dokończyła.
– Te opowieści o strasznym bólu w czasie depilacji
to miejska legenda – powiedziałem i rzeczywiście właśnie tak uważam. Słyszałem tak
wiele złego na temat depilacji woskiem, że za pierwszym razem byłem przerażony.
Okazało się, że to wcale nie jest takie straszne. Dużo bardziej boli gdy uderzymy
się kolanem o róg stołu.
– Chyba nie tylko pan tak uważa, mam ostatnio całą
rzeszę klientów.
– Wszyscy chcą dobrze wyglądać na plaży –
zażartowałem przygryzając wargi podczas odrywania kolejnego plastra.
godzina 11.30 – biblioteka
Udało
się odebrać zamówione książki. Awaria została zażegnana i dostałem „Wielkie
nadzieje”, a także „Drogę przez mękę” dla Karoliny. Powieść dla Karoliny
wygląda jak zdjęta z domowej półki Stalina. Jest oprawiona w czerwoną skórę, a
jedne zdobienie stanowi złota gwiazda. Brakuje tylko sierpa i młota.
godzina
13.30 – sklep
Poszedłem
jeszcze odwiedzić babcie przed wyjazdem na wakacje. Wymyśliła sobie spacer do
sklepu, który oczywiście jest kawałek drogi od jej mieszkania. Uwielbia tam
chodzić, tyle że taka wyprawa w jej towarzystwie trwa ponad godzinę. Sam
zdążyłbym pójść do sklepu, zrobić zakupy i wrócić w niecałe trzydzieści minut.
Ona niestety nie przyjmuje tego do wiadomości i zawsze chce mi towarzyszyć.
Nienawidzę tego sklepu z całego serca! Dlaczego zakupów nie można zrobić pod
domem? Dlaczego babcia zawsze chce iść tak daleko? Dlaczego zawsze jest tu tyle
ludzi? Och!
godzina
18.00 – mieszkanie
Odrobina
pisania jeszcze nikomu nie zaszkodziła, prawda?
Podsumowanie dnia: Gorący wosk i komunistyczna książka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz