piątek, 19 lipca 2013

Dzień 164 – 19.07.2013



godzina 10.30 – salon kosmetyczny
            Jako ostatni etap moich wakacyjnych przygotowań uznałem wizytę w salonie kosmetycznym. Atakowany z wszystkich stron reklamami z pięknymi, gładkimi i powabnymi ludźmi postanowiłem pozbyć się nawet najmniejszych włosów z klatki piersiowej i pleców. W końcu na plaży trzeba wyglądać właśnie jak ludzie ze wspomnianych reklam! Uznałem, że dzięki temu poczuję się lepiej we własnej skórze. A jeśli coś może poprawić nasze samopoczucie, to czemu tego nie zrobić? 
– Witam pana! – powitała mnie kosmetyczka. – Dawno się nie widzieliśmy – dodała.
– Tak, coś koło roku – potwierdziłem.
– Czyli mogę rozumieć, że był pan zadowolony z naszych usług?
– Chyba tak, skoro wróciłem – zaśmiałem się.
– W takim razie zapraszam!

godzina 11.00
            – Już prawie kończymy, w tym miejscu może boleć! – poinformowała kosmetyczka, jednak zanim jej słowa dotarły do mnie, oderwała od mojego ciała plaster pokryty gorącym woskiem i odrobiną moich włosów.
– Nie było tak źle.
– Wiem, że było – zaśmiała się.
– No może trochę, ale ogólnie nie ma tragedii. Rok temu było gorzej – przyznałem.
– Tak działa podświadomość – odparła odrywając kolejny plaster – Dzisiaj wiedział pan na co się pisze – dokończyła.
– Te opowieści o strasznym bólu w czasie depilacji to miejska legenda – powiedziałem i rzeczywiście właśnie tak uważam. Słyszałem tak wiele złego na temat depilacji woskiem, że za pierwszym razem byłem przerażony. Okazało się, że to wcale nie jest takie straszne. Dużo bardziej boli gdy uderzymy się kolanem o róg stołu.  
– Chyba nie tylko pan tak uważa, mam ostatnio całą rzeszę klientów.
– Wszyscy chcą dobrze wyglądać na plaży – zażartowałem przygryzając wargi podczas odrywania kolejnego plastra.

godzina 11.30 – biblioteka
            Udało się odebrać zamówione książki. Awaria została zażegnana i dostałem „Wielkie nadzieje”, a także „Drogę przez mękę” dla Karoliny. Powieść dla Karoliny wygląda jak zdjęta z domowej półki Stalina. Jest oprawiona w czerwoną skórę, a jedne zdobienie stanowi złota gwiazda. Brakuje tylko sierpa i młota.

 godzina 13.30 – sklep
            Poszedłem jeszcze odwiedzić babcie przed wyjazdem na wakacje. Wymyśliła sobie spacer do sklepu, który oczywiście jest kawałek drogi od jej mieszkania. Uwielbia tam chodzić, tyle że taka wyprawa w jej towarzystwie trwa ponad godzinę. Sam zdążyłbym pójść do sklepu, zrobić zakupy i wrócić w niecałe trzydzieści minut. Ona niestety nie przyjmuje tego do wiadomości i zawsze chce mi towarzyszyć. Nienawidzę tego sklepu z całego serca! Dlaczego zakupów nie można zrobić pod domem? Dlaczego babcia zawsze chce iść tak daleko? Dlaczego zawsze jest tu tyle ludzi? Och!

 godzina 18.00 – mieszkanie
            Odrobina pisania jeszcze nikomu nie zaszkodziła, prawda?

Podsumowanie dnia: Gorący wosk i komunistyczna książka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz